|
Trochę naciągany przechył |
W
kolejnych latach polana praktycznie cała była zastawiona namiotami,
a my co roku uciekaliśmy coraz bardziej w stronę cypelka,
nadleśnictwo postawiło też wiaty, niestety te najbardziej
atrakcyjne zawsze były wcześniej pozajmowane, niektórzy emeryci
siedzieli tam od kwietnia do października, namioty domkowe były
dodatkowo zabezpieczone folią a w pewnych latach to nawet kury się
pojawiły :).
|
Darek kolega Darka |
Przypłynął
znajomy taty jeszcze z czasów Zamechowskich, miał motorówkę w
Wichrem 25KM, stara drewniana konstrukcja ze statecznikami jak w
Cadillacu :) było z nim dwóch synów trochę starszych ode mnie i
pływali na nartach, a że chcieli też pożeglować to
wykorzystaliśmy sytuację i zamieniliśmy się na jakiś czas
Tuptusiem za narty, był tam też mój kolega poznany na biwaku, był
o rok starszy i chyba też Darek, wujek milicjant zostawił mu całe
obozowisko pod opiekę włącznie z Wartburgiem i motorówką,
oczywiście jeździliśmy samochodem po lesie a było gdzie bo do
szosy było prawie 3km, osobiście też próbowałem ale tak jak w
przypadku pierwszej próby Syrenką Ryśka mało nie skończyło się
na drzewie, pozostawiłem więc kierowanie bardziej doświadczonemu
starszemu koledze :). Ale wracając do nart to nie bylibyśmy sobą
gdybyśmy nie wzięli motorówki wujka milicjanta i zaczęli się
ciągać na nartach, założyłem jakiś prymitywny kapok i jazda,
rzeczywiście ruszenie było trudne a dalej poszło zwłaszcza że
miałem spore doświadczenie śniegowe, Darek pokazywał mi po której
stronie płynąć tak żeby być po zewnętrznej stronie zakrętu i
nie tracić prędkości, pływaliśmy na zmianę przy Gierczakach a
potem dokoła, dopiero za którymś razem poczułem się zbyt pewnie
i próbowałem slalomu co jak nietrudno przewidzieć skończyło się
wywrotką, trochę za późno puściłem drążek i najpierw
wciągnęło mnie pod wodę a potem oberwałem boleśnie drążkiem w
uda, trochę też samą motorówką, ja oczywiście siedząc na
dziobie :), próbowaliśmy tez pociągnąć tatę ale brak
umiejętności i wyższa niż my waga spowodowały że nie udało mu
się wystartować, swoja drogą silnik był trochę za słaby, na
nasze ~40kg dał rady ale na ojca ~66kg już nie bardzo.
|
Mama i Tomasz po zakupach |
Pewnego
razu coś mi się stało w nogę, napuchła i bolała tak że nie
mogłem chodzić, Tomasz mi nawet zrobił kule z gałęzi żebym mógł
się przemieszczać chociaż do lasu za potrzebą, ale żarty się
skończyły i trzeba coś z tym zrobić. Pojechaliśmy do szpitala w
Iławie, to była moja pierwsza wizyta tam ale oczywiście nie
ostatnia, sprawa była na tyle poważna że zostawili mnie na
tydzień, tam nacinanie sączek i te sprawy, na początku nie mogłem
chodzić to leżałem całe dnie i słuchałem opowieści dorosłych
sąsiadów, „Byliśmy u Romka i zrobiliśmy półkę, potem
poszliśmy do Mietka i dwie półki zrobiliśmy a na koniec jeszcze
jedna półka u Staszka”, ja se myślę stolarze jacyś? Chwilę
trwało nim załapałem o czym oni gadają :). Ale ile nastolatek
może wytrzymać w jednym miejscu zwłaszcza że nawet TV nie było,
ktoś zostawił wózek u nas w sali więc długo się nie
zastanawiałem i na tym wózku po całym szpitalu, góra dół
windami, oczywiście dostałem ochrzan ale kto by się tam
przejmował, nie były w stanie mnie upilnować :) Pewnego razu
wjeżdżam na naszą salę a tu gość co nie mógł wstawać po
operacji, z jakiejś wsi zabitej dechami i podobno pierwszy raz był
w mieście, woła mnie, „weź mi przywieź szklankę wody” jako
problem, „weź mi przywieź jeszcze jedną bo jakieś gorzkie
cholerstwo mi dali”, za jakiś czas przychodzi piguła a on do niej
„ale mi pani gorzkie lekarstwo dała” ona zdziwiona „nic tam
gorzkiego nie było” on „takie duże białe, nie mogłem połknąć
to pogryzłem, taka gorycz!”, jakbym tego nie widział na własne
oczy to bym pomyślał że to jakiś średniej jakości dowcip :P
|
Rzaq i Tomasz w zatoczce Pod Dębami |
|
Tomasz się opala, w tle silnik Timler. |
|
cała trójka |
|
Ania |
|
Materace naszym ulubionym sprzętem. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz